"Antysemicki ściek Brauna". Biejat roznosi konfederatę – czy ktoś jeszcze ma odwagę go bronić?

Jakub Kamiński - Bazowo.com

Jakub Kamiński

"Antysemicki ściek Brauna". Biejat roznosi konfederatę – czy ktoś jeszcze ma odwagę go bronić?

Magdalena Biejat Ostro o Grzegorzu Braunie: "Antysemicki Ściek"

Magdalena Biejat, kandydatka Lewicy, nie pozostawiła suchej nitki na Grzegorzu Braunie podczas debaty "Super Expressu", nazywając jego wypowiedzi "antysemickim ściekiem". Lewicowa kandydatka nie przebierała w słowach, wyraźnie demonstrując swoje oburzenie jego retoryką.
To skandal, że takie słowa przechodzą bez echa. Nie ma żadnej wymówki dla antysemityzmu! – grzmiała Biejat, podkreślając konieczność potępienia wszelkich form antysemityzmu w przestrzeni publicznej.

Co tak rozwścieczyło Biejat?

Braun, odpowiadając na pytanie Adriana Zandberga, dopuścił się kontrowersyjnych porównań, zestawiając Izrael z "ludobójczym reżimem" i sugerując, że Polska powinna raczej "robić interesy z Rosją". Jego użycie określeń takich jak "palestyńscy nie-ludzie" oraz nazwanie Benjamina Netanjahu "izraelskim zbrodniarzem wojennym" wywołało powszechne oburzenie i lawinę negatywnych komentarzy. Te skandaliczne wypowiedzi bezpośrednio sprowokowały ostrą reakcję Magdaleny Biejat.

Warto dodać, że kontekst wypowiedzi Brauna był szerszy i dotyczył jego krytycznego spojrzenia na politykę zagraniczną Izraela oraz jego preferencji w kwestii relacji gospodarczych Polski z innymi państwami. Niemniej jednak, użyte przez niego sformułowania zostały powszechnie odebrane jako antysemickie i dehumanizujące, co doprowadziło do eskalacji konfliktu podczas debaty.

Dlaczego nikt nie przerwał Braunowi?

Dlaczego prowadzący pozwalają na tak jawny antysemityzm? – pytają w sieci oburzeni widzowie, wyrażając swoje niezadowolenie z przebiegu debaty.
Gdyby ktoś tak mówił o Polakach, od razu zostałby wyrzucony ze studia – komentują inni, wskazując na brak reakcji ze strony prowadzących i domagając się równego traktowania wszystkich uczestników debaty.

Brak interwencji ze strony moderatorów debaty wywołał dyskusję na temat odpowiedzialności mediów za kształtowanie debaty publicznej i promowanie tolerancji. Podkreślano, że obowiązkiem prowadzących jest reagowanie na mowę nienawiści i zapobieganie szerzeniu się szkodliwych stereotypów. Zwracano także uwagę na to, że brak reakcji ze strony prowadzących może być interpretowany jako ciche przyzwolenie na tego typu wypowiedzi.

Czy Braun przekroczył granicę, czy po prostu powiedział to, co myśli?

Konfederata Grzegorz Braun nie pierwszy raz szokuje swoimi kontrowersyjnymi wypowiedziami. Jego wcześniejsze działania i komentarze budziły liczne kontrowersje:

  • Wcześniej usprawiedliwiał Putina, kwestionując odpowiedzialność Rosji za konflikt na Ukrainie i relatywizując agresywne działania Kremla.

  • Nazywał UE "sowieckim tworem", atakując integrację europejską i podważając jej sens. Często prezentuje eurosceptyczne poglądy i krytykuje politykę Brukseli.

  • Teraz otwarcie atakuje Żydów, co wywołało falę oburzenia i oskarżenia o antysemityzm.

Czy to jeszcze wolność słowa, czy już mowa nienawiści, która nie powinna mieć miejsca w debacie publicznej? Granica pomiędzy wyrażaniem kontrowersyjnych poglądów a szerzeniem nienawiści jest często bardzo cienka i zależy od kontekstu oraz intencji mówcy.

Biejat vs. Braun – kto wygrał tę potyczkę?

Lewica liczy, że ostry atak na Brauna zmobilizuje jej elektorat, pokazując ich determinację w walce z mową nienawiści i antysemityzmem. Jednak istnieje ryzyko, że taka strategia paradoksalnie umocni jego wizerunek "męczennika wolności słowa" w oczach skrajnej prawicy, która może postrzegać go jako ofiarę "politycznej poprawności".

Jedno jest pewne: Braun znów postawił wszystkich przed lustrem – jedni zobaczą w nim bezkompromisowego prawicowca, walczącego o "prawdę", inni niebezpiecznego populistę, szerzącego nienawiść i podziały. A gdzie leży prawda? Pewnie gdzieś pomiędzy...

Konsekwencje prawne i etyczne

Wypowiedzi Grzegorza Brauna wywołały również dyskusję na temat potencjalnych konsekwencji prawnych i etycznych. Szerzenie mowy nienawiści jest w Polsce karalne, a prokuratura może wszcząć postępowanie w celu zbadania, czy doszło do naruszenia prawa. Ponadto, takie wypowiedzi mogą skutkować sankcjami ze strony Komisji Etyki Poselskiej oraz spotkać się z ostracyzmem społecznym. Niezależnie od tego, czy Braun zostanie ukarany prawnie, jego słowa pozostawią trwały ślad w debacie publicznej i wpłyną na jego wizerunek jako polityka.

Jakub Kamiński - Bazowo.com

Jakub Kamiński

Redaktor Bazowo.com

Udostępnij artykuł

Udostępnij ten artykuł znajomym, aby mogli go przeczytać.